24 sierpnia, 1837
Wybiła 9:00 kiedy francuski dwór zaczął tętnić życiem.
Gdy służba przygotowywała już poranny posiłek dla królewskiej rodziny w stajni masztalerz zajmował się końmi, które niebawem wyruszą w drogę.
Poranek był niezwykle chłodny.
Na niebie były widoczne szare obłoki pokrywające niemal całe niebo.
A raptowny wiatr przewracał wszystko co lekkie.
To właśnie dziś mijał drugi rok od śmierci najstarszej z rodzeństwa Lovelace -Arii- pierwszej następczyni francuskiego tronu.
Odkąd rudowłosa dziedziczka została zamordowana, sprawy polityczne znacznie się pogorszyły, nie wspominając o małych zamieszkach, które wywołują protestanci na obrzeżach kraju.
Nikt w zamku nie czuję się bezpiecznie od tego czasu.
Służba, szlachta, oraz rodzina królewska.
Dziś prawowitą następczynią francuskiej korony jest Anabell. Druga w kolejności po władzę i serce ludu księżniczka.
Niezwykle zuchwała dama.
-Zdajesz sobię sprawę do czego mnie zmuszasz ojcze? - Anabell nie kryła rozdrażnienia gdy jej ojciec po raz kolejny rozpoczął debatę na temat zbliżających się w Anglii eliminacji.- Nie mam zamiaru ubiegać o serce księcia, który sądzi, że może mieć każdą. A pozatym ja go nawet nie znam.
Ojciec spojrzał na nią ze zrozumieniem,które po chwili przerodziło się w determinację.
W takim razie nie walcz o jego serce- zaczął a Anabella miała nadzieję, że jej ojciec skończył już z tym idiotyzmem, jednak nadzieja na to znikła tak szybko jak tylko się pojawiła-walcz o władzę.
Jesteś przyszłą królową Francji.
Twój tytuł da ci tylko większe szanse na wygraną.
Dziewczyna miała ochotę zacząć krzyczeć, jednak powstrzymała się.
Tak bardzo chciałaby aby była tu jej siostra-zmarła siostra-Aria.
To ona powinna zostać królową, rządzić krajem i wiernym ojczyźnie ludem.
,,A jednak los chciał inaczej."-odezwał się jej wewnętrzny głos.
Anabello, jesteś przyszłością Francji.-miała już dość tej samej gadki.
,,Jesteś przyszłością", ,, Lud na ciebie liczy", ,, nie zawiedź nas".
Te same zdania coraz bardziej irytowały nastolatkę.
Zrobię to-rzekła zrezygnowana.
Dla swego ludu -dodała szeptem.
,,Nie chcesz tego"-jej głos wewnętrzny przypomniał jej o swojej obecności.
,,Nie chce ale muszę to zrobić".
Jesteś tego pewna?-spytał król z półuśmiechem.
A mam wybór?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
,,Nie"
***
Pierwszy rozdział, krótki gdyż jest wprowadzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz